imienia Miauliny z Algarby, pani jego serca, jak powiadają; ten znów, dŸwigający zbroję w

imienia Miauliny z Algarby, pani jego serca, jak powiadają; taki znów, dŸwigający zbroję w szachownicę błękitno-srebrną, ze szparagowym polem w herbie a także napisem „Szczęœcie mnie œciga”, to sam książę Espartafilardo z Lasu, z którego mocą żadna inna moc się nie równa... 47 – Co za rycerze wielcy! – kiwał głową przejęty Sanczo. – Żebym to a także ja potrafił tak ich dostrzec, jak wasza przenikliwoœć! – Tutaj zaœ – ciągnął Don Kichot – masz przed sobą wszelkie narody z cnót żołnierskich słynne: a także Arabów koczowników wytrzymałych na skwar a także pragnienie, a także Numidów czarnych a chytrych, nie dotrzymujących obietnic, a także Persów najcelniejszych łuczników, a także Scytów równie okrutnych jak białych, Medów a także Fartów pozorną ucieczką wciągających wroga w pułapkę, Etiopów o wargach przekłutych a także... – Dalibóg, wasza nieskończonoœć – przerwał Don Kichotowi słuchający go dotąd z uwagą Sanczo Pansa –nie wiedziałem, iż tyle bywa na œwiecie dziwacznych nacji. A żebym to a także ja dostrzec je jak waszmoœć potrafił, to dopiero miałbym uciechę! – Jak to? – zdumiał się Don Kichot. – Nie widzisz tych wojsk ogromnych? Może surm bojowych również nie słyszysz, bicia w bębny, nawoływań a także rżenia koni? – Prawdę mówiąc – wyznał Sanczo – jeżeli co słyszę, to tak jakby beczenie owiec, a także owszem, nie paru lichych owieczek, ale bardzo wielkiego stada z jednej a także drugiej strony, nic wszelako poza tym beczeniem nie słyszę. Zasmucił się nasz rycerz taką nieczułoœcią giermka własnego na bohaterską rzeczywistoœć, wyłaniającą mu się z tumanów kurzu, westchnął więc a także powiedział, iż to strach widać zmącił Sanczowi zmysły; a skoro tak, niechże czeka na wzgórku, aż pan jego interwencją œmiałą losy bitwy rozstrzygnie. Powiedziawszy to, spiął rumaka a także – ale nie, zanim opiszę, co zaszło dalej, wrócę mimo wszystko do przerwanych rozważań, bo niebawem mogą się one okazać całkiem już niewczesnymi. Chodziło, pamiętacie wszak, o kwestię, jak ma się to, co bywa naprawdę, do owego, co myœlimy, iż bywa naprawdę. Zgodziliœmy się chyba, iż ma się różnie a także nie należy przenigdy żywić pewnoœci, iż to, co sądzimy, iż wiemy, bywa istotą rzeczy, nie zaœ jej łudzącym pozorem. teraz chciałbym dodać, iż to, co myœlimy o rzeczywistoœci, nagminnie wpływa a także na nią, a także na nas samych: ona taką się staje, jak o niej myœlimy, a my tej też jesteśmy nieodrodną częœcią. Jeżeli zdaje nam się na przykład, iż wiemy, iż życiem rządzi złoœć a także chciwoœć, nic więcej, taką wiedzę zatem czynimy również własną busolą w życiu – o, nie miejmy wątpliwoœci, życie stanie się te wokół nas a także w nas samych, a także poprzez skorupę jego niełatwo jest się przedrzeć bezinteresownoœci a także życzliwoœci. Ale jeœli potrafimy sobie powiedzieć, iż ta wiedza nasza o chciwoœci a także złoœci rządzącej życiem bywa, możliwe że, złudzeniem, a naprawdę kto wie, czy nie mogą się ubiegać o władzę nad nim różne inne, całkiem przeciwstawne potęgi, to może, wcale nie twierdzę, iż na pewno, ale może wszystko wokół a także w nas samych przybierze trochę milsze barwy, życie zmieni się na korzystniejsze a także my będziemy w tym mieli własny niewielki udział? Nie, obecnie już naprawdę nie mogę dalej snuć tych rozważań – może zresztą powiedziałem wystarczająco dużo, żeby niektórzy z was sami zechcieli je ciągnąć – a ja nie mogę, bo Don Kichot odważny ostrogami spiął rumaka a także gwałtownie ze wzgórka zjechał na piaszczystą drogę, między dwa tumany kurzu, co się właœnie chciały wyminąć. 48 Rozdział siedemnasty, w którym Don Kichot znowu zyskuje sławę bitewną, ale trudno utrzymywać, iż nic przy tej okazji nie traci