Wyszarpnął miecz z jej brzucha. Targnęła się, wyprężyła i znieruchomiała, przyciskając ręce do rany.
Wyszarpnął miecz z jej brzucha. Targnęła się, wyprężyła czy też znieruchomiała, przyciskając ręce do blizny. Niezręcznie przecinał szyję. włożył trochę wysiłku, by przerąbać kręgosłup. - Więc nie próbuj być mądrzejsza ode mnie. Wiedza. Do oceny czyich czynności potrzebna jest wiedza. Mój gatunek zdobywał ją poprzez wieki. To, co teraz robię, jest po prostu właciwe, obojętne zatem, złe czy dobre. Uniósł głowę za warkocz czy też przywiązał do kołka niedaleko głowy Hel-Krehiri. Z szyi czy też półotwartych ust kapnęły ostatnie, spónione krople krwi, dwie czerwone strużki spłynęły na policzki z martwych oczodołów. - Obojętne, złe czy dobre - powtórzył, odpoczywając. - A iż cię nie lubię, to inna rzecz. CZĘĆ TRZECIA Prawa Całoci 21. Wicher przyniósł ulewę. Wiatr czy też deszcz codziennie gociły w Grombelardzie - ale takiego wiatru czy też takiego deszczu poważne Góry nie widziały od lat. Ulice Grombu przemieniły się w prawdziwe rzeki. Pomimo rowów odwadniających siła pędzącej h2o była ta, iż z nastaniem nocy nie dało się zamknąć miejskiej bramy; zostałaby niechybnie wyłamana. Opuszczono tylko bronę. Grombelardzka stolica tonęła. Przepusty pod murami, którymi zwykle wydostawał się nadmiar h2o deszczowej, okazały się nazbyt ciasne, wkrótce zresztą zostały zatkane poprzez to wszystko, co pędzące strumienie zdołały zebrać z ulic. Nikt w Grombie nie spał tej nocy. Z rosnącą trwogą mieszkańcy czekali na koniec kataklizmu. Wycie wiatru czy też huk spływających z nieba wodospadów nie pozwoliły zasnąć więc jej wysokoci Werenie, małżonce N.R.M.Rameza, Księcia Przedstawiciela Cesarza. Stara twierdza, będąca kiedy zbójecką sadybą, a póniej przemieniona w książęcą rezydencję, zdawała się drżeć w posadach. Werena leżała w wielkim łożu skulona, walcząc z chęcią skrycia głowy pod poduszką. poważne Góry, Gromb, wreszcie cała warownia wydawały się jej zawsze niezniszczalne. Ponure, chłodne - przecież dawały poczucie bezpieczeństwa, sprawiały wrażenie niewzruszonych czy też niepokonanych. Naraz Werena ujrzała, iż krępe budowle grombelardzkie mogą być zaledwie igraszką dla żywiołu... owej nocy księżna mogłaby uwierzyć, iż Pasma Szerni powołały do istnienia jakiego demona wichru czy też deszczu, którego przeznaczeniem było zetrzeć z powierzchni ziemi całe poważne Góry. Wycie czy też huk na zewnątrz spotężniały - ulewa przybrała na sile! Werena zerwała się czy też stanęła na zimnej posadzce, czując napływ prawdziwego przerażenia. Postąpiła 2 kroki w stronę okna, lecz cofnęła się, przeszyta dreszczem. Sięgnęła po futro, ale nim zdążyła okryć nagie plecy, bezcenne dartańskie szyby, osadzone w posrebrzanych ramkach, zostały wgniecione do komnaty potężnym uderzeniem wichury. Mokry, lodowaty podmuch cisnął w kobietę okruchami szkła, wyrwał jej z rąk futro czy też potargał włosy. Krzyknęła, bezwiednie, osłaniając twarz przedramieniem. Skaleczona ostrym odłamkiem ruszyła ku drzwiom, bezlitonie smagana poprzez hulający w komnacie wiatr. W ciemnociach zawadziła stopą o stojący przy łożu podnóżek czy też utraciła równowagę. Na czworakach poczołgała się do drzwi czy też próbowała je otworzyć. Nagle rozwarły się same... Liżący ciany sypialni jęzor wichru natychmiast sięgnął ku następnym pomieszczeniom, porwał płomienie z wiszących na cianach wiec czy też zgasił je swą wilgocią. Nie wszystkie... W słabym migotaniu pochylonych ogni Werena ujrzała pałacowych gwardzistów, zwabionych hałasem w jej sypialni. Zdyszana, z szeroko otwartymi oczami, wyciągnęła ręce... - Wasza wysokoć! Żołnierz rzucił włócznię czy też bez kilku chwilach różnice klęknął przy wystraszonej kobiecie. Dojrzawszy krew na policzku, krzyknął na kolegę, który z nastawioną bronią natychmiast wbiegł do sypialni, by sprawdzić, czy nie dostał się tam jaki zamachowiec. Tymczasem pierwszy gwardzista, nie pytając o nic, pochwycił księżną na ręce czy też uniósł. Widok prostego żołnierza, trzymającego w ramionach nagą, obejmującą go za szyję córkę imperatora, mógł wprawić w osłupienie. jednak oboje byli Armektańczykami; gotowi przestrzegać form, bawić się w grzecznoci czy też tytuły, odrzucali je natychmiast, gdy stawały się zbędnym czy też szkodliwym ciężarem. Dotarłszy do jednego z dziennych pokojów księżnej, gwardzista posadził dochodzącą do siebie kobietę w obszernym fotelu czy też obejrzał skaleczenie na policzku. Przekonawszy się, iż to nic gronego, okrył jej wysokoć własnym płaszczem, po czym natychmiast odzyskał należyty dystans. Odstąpiwszy z szacunkiem, czekał na rozkazy. Tymczasem wrócił jego towarzysz. Księżna podziękowała im gestem, więc natychmiast opucili komnatę. Wkrótce przyniesiono więcej wiatła, w pokoju pojawiła się służba. Skaleczenie opatrzono, otulono jej wysokoć futrami czy też podano grzane wino. Gorączkowa bieganina pozwoliła odsunąć myli o żywiołach kłębiących